@Odżi to ja Cię zupełnie nie zrozumiałem. Gdyby stwory schodziły, albo się niszczyły... to by również zupełnie zmieniało charakter gry, a nasz winner w żadnym wypadku nie miałby takiej pozycji. Jeszcze raz dzięki za uwagi, tym razem naprawdę bardzo pomocne.
PS
Hmmm... istnieją teorie mówiące, że gdy ktoś się naprawdę potrafi bić, liczba przeciwników nie gra roli, bo i tak nie zaatakują wszyscy na raz, zostaje kwestia zmęczenia. Wrzucę typowo jako ciekawostkę:
"W 1695 roku Atanazy Miączyński walczył z Turkami pod Lwowem. Z synem hetmana Jabłonowskiego - Aleksandrem, ten dysponował ok. 6 tysiącami wojsk przeciwko ok. 60 tys. Turków. Podczas ataku tureckiego Atanazy skutecznie się bronił, fakt ten sprawił, iż hetman mógł ruszyć do ataku. (...) Cała bitwa zakończyła się wielkim sukcesem Polaków, w bitwie zginęło ok. 12 tysięcy wojsk tureckich, pomimo dziesięciokrotnej przewagi."
Z tego cytatu z Wikipedii wynika, że nawet nasz skromny naród miewał na koncie zwycięstwa przeciwko dziesięciokrotnej przewadze, a Ty chcesz zezwolić, by przy pięciokrotnej nie było na nie szans? ;)
PPS - cytat lekko przeredagowałem, bo był nieczytelny
rzeczywiście, gdyby mityczne stwory zostawały tylko na jedną turę, to ich charakter byłby zupełnie inny.
Ale liczy się to, że było fajnie :), chociaż dostrzegam tę samą wade co ostatnio - mimo, że można sie przeciwko komuś zmówić, aby ten nie postawił drugiej metropoli, to jedni w tym układzie muszą się poświęcić bardziej od innych i w efekcie poświęcić swoje zwycięstwo, co tak na prawdę rysuje taką współprace sensowną tylko dla tych, którzy nie dadzą siępodpuścić w przeszkadzaniu ;)
Bigzyg, rzeczywiście twoje wytłumaczenie gry w planszóki jest najkrótsze, ale DJCrowlej wpadł na identyczny pomysł co ty ;)
Zdecydowana większość gramajdowiczów gra bo lubi.
Wiesz... to akurat była taka sytuacja. Zresztą Adam poświęcił się bez sensu, bo i tak nie mogliśmy nic zrobić na tamtych zasadach. Zmowy były cienkie, prawie ich nie było. Gdy ktoś zdobywał przewagę teoretycznie pozostała czwórka powinna się zgadać, żeby go zahamować, w praktyce ciężko walczyć z kimś na większą odległość... 1 tura na statki, 2 tura na wojsko, a jeszcze po drodze przydałoby się uzbierać kasę...
@Neiti
Dzięki za rozgrywkę w Dixit (i "to pierwsze") - miło było znowu zastanowić się "co autor miał na myśli" :)
@BigZyg
Wspomnienia po partyjce w Tikala mam jak najbardziej pozytywne. Idealnie trafia w moje gusta jako gra, w której oprócz własnego rozwoju trzeba też czasem trochę napsocić przeciwnikom, ale nie czyni z tego głównej drogi do wygranej.
OLD MEN OF THE FOREST i COPIE COLLE to gry w moim typie- prosta mechanika ale już samo rozegranie prowadzące do wygranej nie jest łatwe.
Jednak "zabawa w szkołę" to jedna z najlepszych gier tego typu w które grałam, mam nadzieję, że nie był to pierwszy i ostatni raz.
Zarejestruj się aby stworzyć swój profil, otrzymywać powiadomienia o planowanych spotkaniach i móc dodawać własne.
Nie pamiętasz hasła? Prześlij je ponownie
Komentarze
@Odżi to ja Cię zupełnie nie zrozumiałem. Gdyby stwory schodziły, albo się niszczyły... to by również zupełnie zmieniało charakter gry, a nasz winner w żadnym wypadku nie miałby takiej pozycji. Jeszcze raz dzięki za uwagi, tym razem naprawdę bardzo pomocne.
PS
Hmmm... istnieją teorie mówiące, że gdy ktoś się naprawdę potrafi bić, liczba przeciwników nie gra roli, bo i tak nie zaatakują wszyscy na raz, zostaje kwestia zmęczenia. Wrzucę typowo jako ciekawostkę:
"W 1695 roku Atanazy Miączyński walczył z Turkami pod Lwowem. Z synem hetmana Jabłonowskiego - Aleksandrem, ten dysponował ok. 6 tysiącami wojsk przeciwko ok. 60 tys. Turków. Podczas ataku tureckiego Atanazy skutecznie się bronił, fakt ten sprawił, iż hetman mógł ruszyć do ataku. (...) Cała bitwa zakończyła się wielkim sukcesem Polaków, w bitwie zginęło ok. 12 tysięcy wojsk tureckich, pomimo dziesięciokrotnej przewagi."
Z tego cytatu z Wikipedii wynika, że nawet nasz skromny naród miewał na koncie zwycięstwa przeciwko dziesięciokrotnej przewadze, a Ty chcesz zezwolić, by przy pięciokrotnej nie było na nie szans? ;)
PPS - cytat lekko przeredagowałem, bo był nieczytelny
rzeczywiście, gdyby mityczne stwory zostawały tylko na jedną turę, to ich charakter byłby zupełnie inny.
Ale liczy się to, że było fajnie :), chociaż dostrzegam tę samą wade co ostatnio - mimo, że można sie przeciwko komuś zmówić, aby ten nie postawił drugiej metropoli, to jedni w tym układzie muszą się poświęcić bardziej od innych i w efekcie poświęcić swoje zwycięstwo, co tak na prawdę rysuje taką współprace sensowną tylko dla tych, którzy nie dadzą siępodpuścić w przeszkadzaniu ;)
Bigzyg, rzeczywiście twoje wytłumaczenie gry w planszóki jest najkrótsze, ale DJCrowlej wpadł na identyczny pomysł co ty ;)
Zdecydowana większość gramajdowiczów gra bo lubi.
Wiesz... to akurat była taka sytuacja. Zresztą Adam poświęcił się bez sensu, bo i tak nie mogliśmy nic zrobić na tamtych zasadach. Zmowy były cienkie, prawie ich nie było. Gdy ktoś zdobywał przewagę teoretycznie pozostała czwórka powinna się zgadać, żeby go zahamować, w praktyce ciężko walczyć z kimś na większą odległość... 1 tura na statki, 2 tura na wojsko, a jeszcze po drodze przydałoby się uzbierać kasę...
@Neiti
Dzięki za rozgrywkę w Dixit (i "to pierwsze") - miło było znowu zastanowić się "co autor miał na myśli" :)
@BigZyg
Wspomnienia po partyjce w Tikala mam jak najbardziej pozytywne. Idealnie trafia w moje gusta jako gra, w której oprócz własnego rozwoju trzeba też czasem trochę napsocić przeciwnikom, ale nie czyni z tego głównej drogi do wygranej.
OLD MEN OF THE FOREST i COPIE COLLE to gry w moim typie- prosta mechanika ale już samo rozegranie prowadzące do wygranej nie jest łatwe.
Jednak "zabawa w szkołę" to jedna z najlepszych gier tego typu w które grałam, mam nadzieję, że nie był to pierwszy i ostatni raz.
Dodaj nowy komentarz