Dyskusja o przerwie w Gramajdzie i ACTA

Wczoraj, pod wieczór, przypadkiem, serwer na, którym stoi gramajda padł na pare godzin.
To mi dało do myślenia, a co jak by tak już miało zostać na zawsze?
O ACTA dowiedziałem się tak naprawdę 2 dni temu, a w Polsce przegłosują to zdaje się jeszcze w styczniu.
Ja się dowiedziałem o szczegółach i konsekwencjach ACTA 2 dni temu, a kiedy dowiedziałeś się ty?

Samowolnie wyłączyłem Gramajdę i możecie mieć do mnie pretensje i przestać mnię lubić. Ale kogo będziecie winić jak wejdzie ACTA i co wtedy będziecie wstanie zrobić. Bo mnie Możecie zrobić wszystko.

Komentarze

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania komentarzy i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.
Obrazek użytkownika michalm
michalm
pon., 23/01/2012 - 13:15

Czy ACTA ma coś do planszówek?

Obrazek użytkownika Scarga
Scarga
pon., 23/01/2012 - 13:17

Z mojej strony pełne poparcie.
Dyskusja przetoczyła się już przez Facebook, więc nie wiem czy jest sens i czy ktoś będzie miał ochotę ją wznowić.
http://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=355120701166967&id=1000...
W skrócie dla "niefejsbukowych" dyskutowaliśmy mniej lub bardziej kulturalnie o tym czy wyłączenie strony ma sens, potem poszliśmy w dywagacje na temat tego czy piractwo jest kradzieżą, czy piractwo jest ok i czy ACTA jest w porządku. Konsensusu jak zwykle w przypadku takich sporów nie było, większość jest jednak przeciw.

Obrazek użytkownika Aftar
Aftar
pon., 23/01/2012 - 13:36

sopa i pipa w usa nie wchodzi, bo google się sprzeciwiło ;) To tylko pokazuje kto tak naprawdę rządzi. Korporacje chciały to tam wprowadzić, to się pojawiła większa "firma" powiedziała: "nie i uj" i nie będzie. Tylko, że tym razem google było po tej dobrej stronie "użytkowników, ale to się kiedyś zmieni, pojawi się coś większego niż google, co będzie popierać wprowadzanie takich zmian.

scenariusz dla polski? Polska jest zapatrzona w Amerykę, nasze acta europejskie jest wzorowane na ich ustawach, więc będą próbowali przepchnąć ustawę, ale oczywiście rząd zagra sobie w gierkę i tak ustawa przejdzie, ale prezydent nie podpisze i w ten sposób znowu zobaczymy jaki to on "samodzielny" ;)

cóż, prędzej czy później taka ustawa wejdzie w życie. Taka jest kolej rzeczy, nie damy rady się opierać temu.

może przykład taki nietrafiony do końca, ale jednak: wymyślono samochody i każdy kogo było stać mógł kupić i jeździć. Po kilkudziesięciu latach wprowadzono obowiązkowe egzaminy na prawo jazdy też z myślą o bezpieczeństwie. Tak samo będzie z Internetem, tylko czasy inne, mechanizm inny, ale prędzej, czy później pojawią się "zabezpieczenia dla ochrony ludzi", tylko czy na pewno będą na celu i tym razem miały nas chronić? Po prostu Internet do teraz był czymś nie spotykanym w naszym świecie końca XX, początku XXI wieku gdzie była pełna wolna ręka w postępowaniu. Wszędzie indziej mamy jasne reguły postępowania, zasad, restrykcji, więc to tylko kwestia czasu, aż tutaj się to wprowadzi:(

pozdro

Obrazek użytkownika radoslafff
radoslafff
pon., 23/01/2012 - 13:54

@michalm jeżeli grywasz czasem w samorobki planszowek istniejacych na rynku to zgodnie z zapisami w ACTA jesteś przestępcą. tak więc jak posiadasz samorobki, to sie strzez.;)

Obrazek użytkownika rzabcio
rzabcio
pon., 23/01/2012 - 14:54

Otóż to!

Internet w tej umowie to tylko wierzchołek góry lodowej. ACTA dotyka także świata rzeczywistego. Przede wszystkim jest rozszerzeniem mechanizmu patentów lecz w taki sposób, który pozwala na patologie i nadużycia. Dodatkowo mechanizm powstawania ACTA nie jest do końca jasny i czysty, więc choćby z tego powodu należy ten pakt chociaż chwilowo zablokować, przekazać do szerszej opinii publicznej, konsultacji, dyskusji. I modyfikacji. Taki kroki są normalną drogą w demokracji. Tymczasem "producenci" ACTAy ją bezczelnie próbują ominąć. Nie zadaliście sobie pytania dlaczego słyszycie o tym kilka dni przed podpisaniem paktu? Nie dziwi to Was?

Poszukajcie nieco więcej informacji o ACTA bo jeśli wydaje się Wam, że po przeczytaniu wszędobylskiego biadolenia, że "wyłączą nam internet" coś nie coś wiecie to niestety jesteście w wielkim błędzie...

Tutaj krótkie podsumowanie najbardziej zastanawiających kwestii:
http://di.com.pl/news/37990,0,ACTA_-_co_trzeba_wiedziec_o_antypirackim_p...

Oraz ACTA a kwestia demokracji:
http://di.com.pl/news/43027,0,Zgoda_na_ACTA_to_zgoda_na_omijanie_demokra...

Pakt o kontroli Internetu jest potrzebny i podobnie jak Aftar nie wątpię, że prędzej, czy później będzie wprowadzony. Ale niech to chociaż nie będzie bubel...

Obrazek użytkownika Yog
Yog
pon., 23/01/2012 - 16:52

Myślę, że było warto wprowadzić mały zamęt, bo chociażby michalm dowiedział się lepiej jak sprawy stoją.
Mi jest niezmiernie przykro, że zawsze jest ktoś, kto próbuje ograniczyć naszą wolność i dlatego my musimy poświęcać siły na przeciwdziałanie tym akcjom. Dziś na siłę wciągnąłem w ten spór wszystkich Was.

Od siebie mogę dać tylko tyle, że gdyby nie ciągłe "wymuszone" współużytkowanie własności intelektualnej osób/podmiotów, byli byśmy wszyscy do tyłu.
Wszyscy cenimy sobie naszą pracę autorską, ale czy pamiętamy o tym, że doszliśmy do niej tylko poprzez wykorzystywanie rozwiązań, do których doszedł kto inny przy czym niekoniecznie wyraził otwartą zgodę na wykorzystywanie jego prac w ten czy inny sposób?

Przykładem jest także ta strona. Gdyby trzymac się tego co nażuca ACTA, strona gramajdy nigdy by nie powstała

Gdzie prowadzi fundamentalna walka o prawa autorskie i kto na tym zarabia? Twórcy czy urzędnicy?

Według mnie każdy z nas jest bezwiednie(chociaż zwykle nie) złodziejem własności intelektualnej. Jednakże wszyscy wiemy, że niewiedza nie usprawiedliwia.
Ostatecznie pozostaje wybór. Praca fizyczna, np w kuchni, albo popełnianie kradzieży intelektualnej w czasie własnego procesu twórczego w ciągłej pogoni o pozostanie na powierzchni.
Chociaż po obejżeniu filmuku napewno teraz dobrze wiecie, że można się stać nawet pracującw kuchni, czyli stać się bezwiednie złodziejem...

Obrazek użytkownika dorota
dorota
pon., 23/01/2012 - 16:57

Nie tylko nie będziemy mogli mieć samoróbek gier, ale nikt nie będzie mógł tych gier udoskonalać...

Może okaże się, że opisanie w zasadach 4-6 na kości jako sukcesu też będzie naruszeniem czyjejś własności intelektualnej. Bo ktoś to kiedyś wymyślił, nie?

Obrazek użytkownika radoslafff
radoslafff
pon., 23/01/2012 - 21:46

Nie tylko nikt nie będzie mógł ich udoskonalać, ale bez zezwolenia nikt nie może napisać recenzji gry. Itd. itp.

Obrazek użytkownika DJCrovley
DJCrovley
wt., 24/01/2012 - 09:34

Yog: postawiles teze ale nie widze zadnych argumentow jej broniacych. wiec prosze rozwin 'Przykładem jest także ta strona. Gdyby trzymac się tego co nażuca ACTA, strona gramajdy nigdy by nie powstała'

Obrazek użytkownika Scarga
Scarga
wt., 24/01/2012 - 13:15

Wg mnie to co napisał Yog jest bardzo mądre i mniej więcej wyraża moje stanowisko. Szczególnie podoba mi się to spostrzeżenie:
"Wszyscy cenimy sobie naszą pracę autorską, ale czy pamiętamy o tym, że doszliśmy do niej tylko poprzez wykorzystywanie rozwiązań, do których doszedł kto inny przy czym niekoniecznie wyraził otwartą zgodę na wykorzystywanie jego prac w ten czy inny sposób?"

Kiedyś trafiłem na taki cytat, odnośnie pisarzy:
"Młody autor się inspiruje, stary po prostu kradnie"

Obrazek użytkownika Yog
Yog
wt., 24/01/2012 - 13:16

ludzie, którzy stworzyli drupala i rozwijali go przez lata, budowali rozszerzenia, moduły najprawdopodobniej nie wykształcili by swoich umiejętnosci aby uzyc ich do stworzenia tego CMS. Napewno napotkali by także szereg tródności podczas choćby próby zastosowania rozwiązań, które już zostały przez kogos użyte.
Oczywiście ludzie nadal poruszali by się w szarej strefie, która tak naprawde była by kryminalna, ale było by o wiele mniej takich "przestepców" co bardzo znaczaco wpłyneło by na rozwój oprogramowania.
Także innego otwartego oprogramowania z, którego także my wszyscy kożystamy na co dzień i nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy.

Strona gramjady mogła by nie powstac także dlatego, że choćby Badwolf wykrztałciłby sie w innym kierunku w obawie przed karami i więzieniem.
Wtedy ja bym juz nie pisał tego co teraz i pewno trakze nie posiadał niezbędnych umiejętbości.

Podsumowując, toże strona by powstała było by wysoce nieprawdopodobne, w przybliżeniu niemozliwe.
DJC, mam nadzieję, że to ci dało do myslenia, chociaz dziwi mnie troche fakt, że nie spróbowałes samodzielnie wytłumaczyc mojej tezy.

Obrazek użytkownika DJCrovley
DJCrovley
wt., 24/01/2012 - 15:18

Yog: Prosiłem o argumenty dostałem gdybania. Arbitralnie stwierdziłeś że jakaś grupa by nie zrobiła tego co zrobiła a PONADTO arbitralnie uznałeś i nazwałeś z imienia osobę która postapiła by inaczej? Zapytałes o to Adama? Bo wkładanie słów/wmawianie czynów innej osobie nie jest zbyt miłe.
skarga: skoro tak lubisz cytaty to dam Ci inny dużo bardziej życiowy i pasujący do sytuacji opisanej przez Yog'a: 'Natura nie znosi próżni' François Rabelais (dodatkowo jak kogoś cytujesz wypadałoby napisać kogo.)
Tak więc zapytam jeszcze raz Yog, możesz mi wskazać zapisy ACTA które uniemożliwiłyby powstanie tej strony?

Obrazek użytkownika Yog
Yog
wt., 24/01/2012 - 15:30

Myślę, że ta dyskusja do niczego nie prowadzi jeśli sam nie poświęcisz czasu na próbe odpowiedzi na własne wątpliwości.

Obrazek użytkownika palladinus
palladinus
wt., 24/01/2012 - 16:25

Moim zdaniem ACTA jest przesadnie demonizowana, aczkolwiek okoliczności, w których została opracowana i wdrażana przez niektóre państwa są nie do przyjęcia. Można odnieść wrażenie, że różnego rodzaju korporacje brały czynny udział przy jej tworzeniu, aby zapewnić sobie korzystne zapisy, a rządy pod ich wpływem chcą ją "tylnymi drzwiami" przyjąć.

Wszytko powinno być bardziej transparentne. Szkoda, że ustawy, które są potrzebne Polsce nie są wdrażane w ciągu tygodnia, a za to ACTA bez najmniejszych poprawek ze strony polskiego rządu jest akceptowana "w ciemno".

Obrazek użytkownika Skarga
Skarga
wt., 24/01/2012 - 18:40

DJCrovley naprawdę sądzisz, że możesz komuś odpowiedzieć cytatem na cytat i wykazać swoją wyższość z powodu tego, że podałeś autora? Pomijając już fakt, że uniwersalne słowa Françoisa pozostawiają na tyle dużą dowolność interpretacyjną, by w istocie nic nie wnosić.

Obrazek użytkownika serodziej
serodziej
wt., 24/01/2012 - 18:50

"Szkoda, że ustawy, które są potrzebne Polsce nie są wdrażane w ciągu tygodnia..."

Bo polski rzad to banda kiepow i dorobkiewiczow na uslugach Eurokolchozu.
Niemcy i Rosja grabia Polske z kazdej strony, na miliony eurodolarow a polski rzad z premierm Tukiem na czele, jedyne co potrafi robic, to stroic miny jak w kabarecie Mumio.
Polski rzad to zwykle slugusy, ktorzy za pare eurocentow zaakceptuja kazda beznadziejna euroustawe. A za skutki tej ustawy jak zwykle zaplaci Polak..

Obrazek użytkownika Yog
Yog
czw., 26/01/2012 - 22:17

Ostatnio trafiłem na ciekawe opowiadanie fikcyjne. Które w sposób dość proroczy nawiązuje do całej tej burzy, której wciąż wielu nie rozumie, czy tego dlaczego istnienie tej strony jest uzaleznione od wolności, choćby do prawa do czytania (:

Prawo do czytania http://www.gnu.org/philosophy/right-to-read.html

Richard Stallman

Ten artykuł pojawił się w lutym 1997 w Communications of the ACM (Volume 40, Number 2).

Z „Drogi do Tycho”, zbioru artykułów na temat źródeł Księżycowej Rewolucji, opublikowanego w Luna City w roku 2096.

Dla Dana Halberta droga do Tycho zaczęła się na uczelni, kiedy Lissa Lenz poprosiła go o pożyczenie komputera. Jej własny się zepsuł, a bez pożyczenia innego nie zaliczyłaby projektu kończącego semestr. Nie odważyła się o to prosić nikogo, oprócz Dana.

To postawiło Dana przed dylematem. Musiał jej pomóc, ale gdyby pożyczył jej komputer, Lissa mogłaby przeczytać jego książki. Pomijając to, że za udostępnienie komuś swoich książek można było trafić do więzienia na wiele lat, zaszokował go sam pomysł. Od szkoły podstawowej uczono go, jak wszystkich, że dzielenie się książkami jest czymś paskudnym i złym, czymś, co robią tylko piraci.

I raczej nie było szans na to, że SPA – Software Protection Authority, czyli Urząd Ochrony Oprogramowania – go nie złapie. Z kursu programowania Dan wiedział, że każda książka jest wyposażona w kod monitorujący prawa autorskie, zgłaszający Centrum Licencyjnemu kiedy, gdzie i przez kogo była czytana. (Centrum wykorzystywało te informacje do łapania piratów, ale także do sprzedaży profili zainteresowań dystrybutorom książek). Gdy tylko następnym razem jego komputer zostanie włączony do sieci, Centrum Licencyjne o wszystkim się dowie. On zaś, jako właściciel komputera, zostanie najsurowiej ukarany – za to, że nie usiłował zapobiec przestępstwu.

Oczywiście, Lissa niekoniecznie zamierzała przeczytać jego książki. Być może chciała pożyczyć komputer tylko po to, żeby napisać zaliczenie. Jednak Dan wiedział, że pochodziła z niezamożnej rodziny i ledwie mogła sobie pozwolić na opłacenie czesnego, nie wspominając o opłatach za czytanie. Przeczytanie jego książek mogło być dla niej jedynym sposobem na ukończenie studiów. Rozumiał jej sytuację. Sam musiał się zapożyczyć, żeby zapłacić za wszystkie prace naukowe, z których korzystał. (Dziesięć procent tych opłat trafiało do badaczy, którzy je napisali; ponieważ Dan planował karierę akademicką, miał nadzieję, że jego własne prace, jeśli będą wystarczająco często cytowane, przyniosą mu tyle, że wystarczy na spłatę tego kredytu).

Później Dan dowiedział się, że były czasy, kiedy każdy mógł pójść do biblioteki i czytać artykuły prasowe, a nawet książki i nie musiał za to płacić. Byli niezależni uczeni, którzy czytali tysiące stron bez rządowych stypendiów bibliotecznych. Ale w latach dziewięćdziesiątych XX wieku wydawcy czasopism, zarówno komercyjni, jak i niedochodowi, zaczęli pobierać opłaty za dostęp. W roku 2047 biblioteki oferujące publiczny darmowy dostęp do literatury naukowej były już tylko mglistym wspomnieniem.

Istniały, naturalnie, sposoby na obejście SPA i Centrum Licencyjnego. Były one nielegalne. Dan miał kolegę z kursu programowania, Franka Martucciego, który zdobył narzędzie do debuggowania i podczas czytania książek używał go do omijania kodu śledzącego prawa autorskie. Lecz powiedział o tym zbyt wielu znajomym i jeden z nich, skuszony nagrodą, doniósł na niego do SPA (mocno zadłużonych studentów łatwo było nakłonić do zdrady). W 2047 Frank trafił do więzienia, nie za pirackie czytanie, ale za posiadanie debuggera.

Później Dan dowiedział się, że były czasy, kiedy każdy mógł mieć debugger. Istniały nawet darmowe narzędzia do debuggowania dostępne na CD albo w Sieci. Jednak zwykli użytkownicy zaczęli je wykorzystywać do obchodzenia monitorów praw autorskich, aż w końcu sąd orzekł, że praktycznie stało się to ich podstawowym zastosowaniem. Co znaczyło, że były nielegalne; twórcom debuggerów groziło więzienie.

Programiści nadal, rzecz jasna, potrzebowali debuggerów, ale w 2047 producenci takich programów sprzedawali tylko numerowane kopie i tylko oficjalnie licencjonowanym i podporządkowanym programistom. Debugger, którego Dan używał na zajęciach z programowania, trzymany był za specjalnym firewallem i można było z niego korzystać tylko podczas ćwiczeń.

Kod nadzorujący prawa autorskie można też było obejść instalując zmodyfikowane jądro systemowe. Dan potem dowiedział się w końcu o wolnych jądrach, a nawet całych wolnych systemach operacyjnych, które istniały na przełomie stuleci. Lecz nie tylko były nielegalne, jak debuggery – nawet gdybyście mieli jeden z nich, nie moglibyście go zainstalować bez znajomości hasła administratora Waszego komputera. A ani FBI, ani Pomoc Techniczna Microsoftu by go wam nie podały.

Dan doszedł do wniosku, że nie może po prostu pożyczyć Lissie komputera. Ale nie może jej odmówić, bo ją kocha. Każda okazja do rozmowy z Lissą przepełniała go radością. A fakt, że to jego wybrała, by poprosić o pomoc, mógł znaczyć, że ona również go kocha.

Dan rozwiązał dylemat, robiąc coś, co było jeszcze bardziej nie do pomyślenia – pożyczył jej swój komputer i podał jej swoje hasło. W ten sposób, gdyby Lissa czytała jego książki, Centrum Licencyjne uznałoby, że to on je czyta. W dalszym ciągu było to przestępstwo, ale dla SPA niewykrywalne automatycznie. Mogliby się o tym dowiedzieć tylko, gdyby Lissa na niego doniosła.

Oczywiście, jeśliby się na uczelni kiedyś dowiedziano, że dał Lissie swoje własne hasło, oznaczałoby to koniec ich obojga jako studentów, obojętne, do czego by je wykorzystała. Zgodnie z regułami stosowanymi na uczelni jakakolwiek próba przeszkadzania w monitorowaniu studenckich komputerów stanowiła podstawę do podjęcia działań dyscyplinarnych. Nie było ważne, czy zrobiliście coś szkodliwego – sprzeciwianie się utrudniało administratorom sprawowanie kontroli nad Wami. Zakładali oni, że takie zachowanie oznacza, iż robicie jakieś inne zakazane rzeczy, oni zaś nie muszą wiedzieć, jakie to rzeczy.

Na ogół studenci nie byli za to relegowani – nie bezpośrednio. Zamiast tego blokowano im dostęp do szkolnych systemów komputerowych, tak że było pewne, że obleją semestr.

Później Dan dowiedział się, że tego rodzaju regulaminy uczelnie zaczęły wprowadzać w latach osiemdziesiątych XX wieku, kiedy studenci masowo zaczęli korzystać z komputerów. Wcześniej uczelnie inaczej pochodziły do problemu dyscypliny studentów – karano działania, które były szkodliwe, nie te, które tylko wzbudzały podejrzenia.

Lissa nie doniosła na Dana do SPA. Jego decyzja, że jej pomoże, doprowadziła do ich małżeństwa. Doprowadziła ich też do zakwestionowania tego, czego od dzieciństwa uczono ich o piractwie. Razem zaczęli czytać o historii praw autorskich, o Związku Radzieckim i obowiązujących w nim ograniczeniach kopiowania, a nawet oryginalną konstytucję Stanów Zjednoczonych. Przenieśli się na Księżyc, gdzie spotkali innych, którzy, jak oni, uciekli przed długim ramieniem SPA. Kiedy w 2062 zaczęło się Powstanie Tycho, powszechne prawo do czytania wkrótce stało się jednym z jego głównych celów.

--

Serek, fajny awatar ;)

Obrazek użytkownika Ela
Ela
pt., 27/01/2012 - 15:42

Edamski czemu masz SpongeBoba w avatarze?

Obrazek użytkownika serodziej
serodziej
pt., 27/01/2012 - 20:10

To jest moje szkolne zdjecie, podobienstwo do Spongboba jest przypadkowe.

Obrazek użytkownika Yog
Yog
wt., 31/01/2012 - 01:38

Zanim wyszliśmy z Alibi, wywiązała się dyskusja. Ja rzuciłem banalny przykłąd z gazetą, który daje do myślenia prawie każdemu.
Czyli co jak kupujesz gazete i dajesz ją komuś do przeczytania, kto za nią nie zapłacił.
W końcu gazeta jest pełna prac autorskich, tekstów i zdjęć, niby dlaczego ktos kto za nią nie zapłacił miałby mieć prawo do jej oglądania. Oczywiście wydawcy nie ścigają ludzi z tego tytułu, ale jak najbardziej mają do tego prawo ;]

A co z grami planszowymi? ;D
Wszyscy dobrze wiemy, że gra kosztuje, nie tylko dlatego, że stanowi materialną rzecz, ale i za autorski pomysł. Zgodnie z tym co się chce nam narzucić poprzez kolejne coraz bardziej restrykcyjne prawa, logicznie rozumując, w daną planszówkęmogą grać tylko osoby, które ją kupiły ;p
Przeciez tak samo jest z grami komputerowymi, dlaczego planszówki miały by być wyjątkiem? LOL

A jesli chodzi o gazety i ksiązki, za 10 lat pewno będzie tak jak w opowiadaniu powyżej, kiedy to wszyscy będą oglądać je na elektronicznych nosnikach, e-bookach.
Naprawdę gorąco polecam do przeczytania :)

Obrazek użytkownika Ouragan
Ouragan
wt., 31/01/2012 - 10:14

Bo z chwilą gdy użyczyłeś dany egzemplarz gry czy książki sam z niego nie możesz korzystać. Gdy udostępniasz jakiś program komputerowy nie pozbawiasz się możliwości z niego korzystania, ot nie kosztuje Cie to nic, nie odczujesz jakiejkowleik niekorzystnego dla Ciebie efektu. Użyczenie książki a przekazanie kopii programu komputeroweo to nie to samo. Jeżeli jesteśmy już przy książkach to porównywalną sytuacją będzie kserowanie książki. Każdy złodziej (jak i ten który kradnie dobra niematerialne) będzie się albo wypierał że kradł albo uzasadniał, że to dla szczytnych celów (w stylu: nie kradnę tylko zapewniam sobie jedzenie, nie kradnę tylko rozparawiam się z wyzyskującymi korporacjami). Niestety tak ogólnie to taka kradzież to tylko eksploatowanie swojego egoizmu. Bo musze to mieć !!! Co innego sytuacja, gdy tylko w ten sposób możesz przetrwać, taka oczywiście jest w jakiś sposób tolerowana. Co do innego typu kradzieży, to trudno pewnie pojąć takiemu darmozjadowi gimnazjaliście co to tłumnie protestuje, bo nie ma co robić z wolnym czasem ( a czytelnictwo spada ), że taki twórca co go regularnie okradają stworzył swoje dzieło, nie tylko dla sławy ale i po to by z niego się utrzymać, co daje mu mobilizację do dalszego rozwijania w konsekwencji do kolejnych dzieł. Chcesz sobie posłuchać nowej muzyczki to ją KUP, albo pożycz płytę od kolegi a nie kradnij. Z góry uprzedzam, że nie będę więcej dyskutował, bo przeciwna argumentacja do mojej to jedynie próba uzasadnienia zaspakajania swoich potrzeb kosztem wysiłku którego dokonał inny człowiek. Kto tego nie zrozumie, albo nie chce zrozumieć to już jego sprawa :)

Chociaż, ten durny system polityczny, gdzie miliony much jedzących gówno ma rację, powoduje, że ich życzenia będą spełniane, byleby motłoch nie pozbawił decydentów intratnych synekur. Zatem mamy realnie dużą szansę, że dalej będziemy mogli swobodnie okradać twórców. Tylko na litość boską, nie udawajmy, że nie kradniemy.

Obrazek użytkownika Yog
Yog
wt., 31/01/2012 - 15:29

"Bo z chwilą gdy użyczyłeś dany egzemplarz gry czy książki sam z niego nie możesz korzystać. "
Niestety to nie jest prawny powód.
Grając w prawie dowolną grę online też możesz ją odstąpić znajomemu na pewien czas i wtedy kiedy on gra, ty nie możesz. To już jest niedozwolone, a twórcy gier już od pewnego czasu kombinują aby dana gra w momencie instalacji przypisywała się do tej określonej konsoli i tylko na niej działała.

Także Ouragan, nie zamierzam argumentować czy piractwo jest złe czy tez dobre, ale abyś szerzej spojzał na świat, który aktualnie zmierza w kierunku dyktowanym przez "mafie treści", czyli tych, których nadrzędnym celem jest zarabianie kupy kasy z pracy intelektualnej innych.
Pytanie jakiego świata chcesz dla swoich dzieci i krócej dla siebie.
Być może oburzy cię, że mało wiesz co ci tak naprawdę wolno, a co nie, ale przykłądem jest twoje zdanie, które zacytowałem, a także obaliłem.

Jeszcze nie dziś, ale w przyszłości będziesz mógł mnie także pozwać za zacytowanie twojego zdania bez pozwolenia, jako wartości intelektualnej.

I to, że na ulice ponoć wyszli gimnazjaliści, to chyba był żart czy rzeczywiście wiesz to jako pewnik?

Obrazek użytkownika palladinus
palladinus
wt., 31/01/2012 - 16:04

Nie wgłębiając się w dyskusję, bo jak widać żadna strona nie jest w stanie zmienić własnego stanowiska, chciałem tylko sprostować, że w Polsce obowiązuje prawo cytatu (i z tego co wiem w ACTA nie ma słowa o tym, aby to się miało zmienić), także nie trzeba pozwolenia autora, żeby go zacytować, ani nie może on mieć żadnych roszczeń majątkowych.

Obrazek użytkownika Demnogonis
Demnogonis
wt., 31/01/2012 - 20:11

Yogu, mylisz się mówiąc, że "inni chcą nam coś narzucać i zabraniać coraz więcej". My w Polsce mamy prawo. I prawo zabrania kopiowania oprogramowania, muzyki filmów bez zezwolenia. Czyli ogólnie w Polsce piractwo jest nielegalne i ZŁE tak czy siak. My tu nie protestujemy przeciwko piractwu! (mówiąc my mam na myśli mnie i innych sobie podobnych prawych członków społeczeństwa).
W proteście przeciwko ACTA protestujemy przeciwko zwiększeniu praw organom ścigania. Zwiększenia tak olbrzymiego, że drastycznie wręcz ograniczającego wolności obywatelskie.

Czyli, żeby było jasne. PIRACTWO jest złe i ACTA też jest zła!

I próby usprawiedliwiania łamania prawa są tak jak napisał Konrad ... śmieszne.

Obrazek użytkownika Yog
Yog
wt., 31/01/2012 - 21:55

Temat i wszystkie pokrewne są niezmiernie kontrowersyjne, ale odnosze wrazenie, że mało kto wkłada wysiłek w zrozumienie tego co przekazazuję.
Podałem wiele przykłądów na to jak fukcjonuje aktualnie świat, jakie zachodzą w nim zmiany oraz jakiej przyszłości możemy sie spodziewać.
Przedstawiłem także jak daleko prowadzą prawa autorskie i jak bardzo wybiórczo sie do nich stosujemy na dzien dzisiejszy oraz jak logika ich stosowania jest destruktywna w internecie.

Najbardziej zwracam uwagę na to jak ucierpi proces edukacji.

Ani razu NIE dałem poparcia piractwu, przedstawiłem tylko jak bardzo ci z nas, którzy uważają sie za prawych, przy bliższym spojżeniu, wcale tacy nie są. Jak bardzo obużające może to stwierdzenie być, nikt go nie obalił.

ACTA jest zła, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że polskie prawo w zakresie praw autorskich juz sie niedawno (ostatnie miesiące 2011r) zmieniło na bardziej restrykcyjne. I tu bardzo chętnie bym sie zorientował jak, ale nasz rząd nie przedstawia swoich dokumentów tak abym miał możliwość ;]

Obrazek użytkownika Demnogonis
Demnogonis
śr., 01/02/2012 - 06:12

Yog, proszę bardzo, masz swoją ustawę :

http://www.bg.pw.edu.pl/biblprawo/D20000904Lj.pdf

A jak chce ci się czytać (z dnia 17.02.2011):
http://www.swiatobrazu.pl/ustawa-o-prawie-autorskim-i-prawach-pokrewnych...

Obrazek użytkownika Yog
Yog
śr., 01/02/2012 - 09:23

Dzieki, naprawdę, wohoo, proste informacje prasowe nie są chronione prawem autorskim, o ile są "proste" ;d
Co do kwesti planszówek, ciagle nie wiem, ale bardzo możliwe, że nie ma problemu tylko dlatego, że nie da się ich przesyłać drogą elektroniczną. Może wyjść na to, że w myśl prawa, ciągle warto ścinać drzewa na papier, mimo ogromnej oszczędności w rozpowszechnianiu drogą cyfrową ;o. Niestety to nie dobra wiadomość dla edukacji, chyba, że jakimś cudem papierowe książki pozostaną w takim użyciu na dekady, tak jak teraz ;s
Ciekawe dlaczego sejm nie pozwala na kopiowanie tekstu swoich ustaw...

Obrazek użytkownika Demnogonis
Demnogonis
śr., 01/02/2012 - 10:38

Yog, nie rozumiem twojego toku rozumowania. Niby dla czego edukacja ma na tym stracić? Książki można przecież wypożyczyć z biblioteki. Nauka oprogramowania może odbywać się na zasadzie Open source albo Licencjach takich jak GNU czy X11, BSD .

Wytłumacz gdzie niby jest strata .

Obrazek użytkownika Yog
Yog
śr., 01/02/2012 - 14:08

Na dzień dzisiejszy nie jest źle, ale ja nawiązywałem do przyszłości uzaleznionej od praw, które wejdą lub nie.
Podczas gdy rozwiązania Open source trzymają się dziś bardzo dobrze, korporacje nie mają oporów w zapożyczaniu danych rozwiązań podczepiając pod swoje patenty czy inne ograniczające prawa.
Twórcy otwartego programowania nie moga takowego stworzyć dla np iphona z funkcją slide ;]
Ostatecznie nie mają oni tez pieniędzy w porównaniu do korporacji, tak aby próbowac walczyć z prawem, które juz na starcie ich nie wspiera.

Niezablokowane prawa narzucane przez korporacje, będą stanowiły, które technologie są zakazane, z powodu głównego ich wykorzystania w łamaniu choćby praw autorskich.
------ Tutaj na myśl przychodzi rewolucyjny protokół torrent, który pozwala wyeliminować wszelkie koszty transferu, które aktualnie ponosi sprzedawca.
Blokowanie reklam takim oprogramowaniem jak AdBlock może być zakazane.
Serwisy takie jak stackoverflow, gdzie programisci pomagaja sobie nawzajem w sposób bardziej skuteczny niz to robi np książka, mogą zostać ograniczone zarzucając, że ich uzytkownicy dziela sie przetworzonymi urywkami materiałów w celu kożyści majątkowych, z większych dzieł objętych prawami autorskimi. - czego własnie polskie prawo zabrania

Nie dziś, ale także wypozyczalnie książek pewno nie będą działać darmowo, bo jak juz wspomniałem ksiązki nie będa papierowe, a tutaj polskie prawo juz robi problemy, tylko dlatego, że o ile rzeczy fizyczne da się tylko pozyczyć(niekaralne) lub podrobić(karalne), nie skopiować, informacje cyfrowe da się tylko kopiować. No chyba, że zamiast papierowych ksiażek zaczniemy nosić pendrive'y ;o

Obrazek użytkownika Yog
Yog
wt., 07/02/2012 - 01:37

odklejam temat

Dodaj nowy komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
CAPTCHA
Udowodnij, że nie jesteś złym botem.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.