Bądźcie pazerni!

Small World

Small World
Gra jest w gramajdowej bibliotece: Small World
2 - 5
60 - 90 minut
8+
Philippe Keyaerts
Days of Wonder

Jaka jest?
Co jest najważniejsze w grze? „Fun” (fan). To słowo stało się tak popularne, że nie zdziwiłbym się, gdyby niedługo nadano mu charakter wymiernego czynnika, wyrażanego konkretną liczbą.
„W tej grze jest sporo funu.”, „Ta gra jest przekombinowana, mało funu, dużo bzdur.”, „Ta produkcja ma to coś! Proste zasady, dużo funu.”
Jak dla mnie, jeśli mam ocenić jakąś grę, poddaję pod rozwagę dwa kryteria. Wspomniany „fun” (czyli po naszemu mówiąc frajda, jaką sprawia dana gra) oraz stopień skomplikowania, mierzony w czasie jaki zajmuje mi poznanie jej mechaniki (ocho, mamy kolejny parametr, jeszcze zrobią z tego kiedyś wzór ;) ).
Ten drugi czynnik ciężko rozpatrywać osobno, bo właściwie bezpośrednio wpływa na “fun”. Jeśli gra ma skomplikowane zasady i część uwagi w czasie rozgrywki musimy poświęcić na ich analizowanie, spamiętanie czy stosowanie, zmniejsza się nasz… No, właśnie, nasz fun!
Po co ten cały wstępniak? Ano po to, bym mógł zrecenzować tą grę w sposób prosty i dosadny:
„Ta gra ma zajebiście dużo funu i bardzo proste zasady!”
A do tego?
„A do tego jest zajebiście ładna i świetnie wykonana!”
Tak, pokrzyczałem sobie trochę.
Gra jest naprawdę świetna. Jednak bądź co bądź to recenzja, więc chyba powinienem ją delikatnie opisać.

O co chodzi?
Jest plansza podzielona na terytoria. Są rasy, z których do każdej dołączona jest losowa specjalność (tasowanie osobno ras i specjalności sprawia, że każda gra jest wyjątkowa). Są też pieniądze.
Tak jak i w życiu najczęściej, tu również chodzi o to ostatnie.
Żeby zdobyć szmal musimy… musimy być pazerni.
Kombinujemy jak się da, by najmocniej rozsiać, rozprzestrzenić i rozlać jednostki kupionej przez nas rasy po całej planszy. Musimy zagrabić dla siebie jak najwięcej pól. Często kosztem współgraczy.
Gdy już jesteśmy wystarczająco ludni, trzeba zrobić coś, co czyni z nas po trosze sadystów i psychopatów (ale tylko po trosze).
Unicestwiamy naszych małych, bezbronnych przyjaciół i kupujemy nową rasę.
Po co to robimy?
Bo ich urocze trupki NADAL BĘDĄ DAWAŁY NAM KASĘ, a my będziemy mogli zagrabiać nowe tereny, by zdobyć jej jeszcze więcej.
O to przecież chodzi, prawda?

Słów parę na koniec
Gra mnie urzekła. Ma prostą mechanikę, początkowe zasady to kwestia kilku minut. Reszta, to możliwości jakie dają rasy i ich specjalności. Te jednak poznajemy w trakcie rozgrywki, ucząc się ich stopniowo.
Piękne wykonie (wszystko elegancko posegregowane, kasetka na żetony każdej rasy), duża interakcja, mała losowość.
Ano właśnie, losowość… W tej grze jest kostka. Używa się jej czasem, by zająć pole, którego normalnie nie dali byśmy rady podbić. Szanse na wykulanie sobie dodatkowej sztuki złota istnieją, ale jest to element nieznaczny.
Jeśli coś nam nie idzie, zawsze możemy wymrzeć i kupić nową rasę, więc tak naprawdę… wszystko w naszych rękach.
Gra jest świetna i polecam ją po prostu każdemu.

Moja ocena 10/10

Komentarze

Dodaj nowy komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
CAPTCHA
Udowodnij, że nie jesteś złym botem.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.